Detektyw James Davis dostał tego
dnia nieoczekiwane zgłoszenie tuż przez zakończeniem dnia służby na rzecz
bezpieczeństwa wszystkich obywateli. Sprawa była poważna, ponieważ zwłoki
ofiary były zmasakrowane co świadczyło o bestialskim mordzie na prawdopodobnie,
niewinnej ofierze. To co został na miejscu zbrodni zdziwiło nawet jego,
śledczego z 20 letnim stażem pracy w wydziale zabójstw. Za życia była piękna, lecz teraz, kiedy ono
z niej uleciało, straciła cały swój kobiecy, niewinny urok cudnej blondynki.
Widok był straszny. Ogromna ilość ran kłutych, śmierć dopiero po postrzale w
płat skroniowy, a także odcięte dłonie, lecz również brak jakichkolwiek śladów
biologicznych. Dla Davisa taki przypadek nie był nadzwyczajny, aczkolwiek zastanawiające były
dla niego rany kłute zadawane tak, aby ofiara żyła jak najdłużej. Koledzy z
wydziału nazywali go wręcz „łowcą psycholi”. Wyboru życiowej ścieżki dokonał już w wieku piętnastu lat
kiedy to jego siedmioletnia siostra została brutalnie zgwałcona, zamordowana, a jej ciało zostało
porąbane siekierą przez mordercę o pseudonimie „Żniwiarz”. Teraz, gdy dokonywał
oględzin miejsca zbrodni nie spodziewał się, że zabójstw może być więcej. Nie
miał żadnych śladów. Ciało miało wabić zapachem krwi zwierzęta, aby je rozszarpały,
co zatuszowałoby tą zbrodnię. Kwestią czasu była informacja o zaginięciu kolejnej ślicznej dziewczyny w miasteczku po drodze do Las Vegas.
***
Niebieski Ford mknął autostradą
na zachód Stanów Zjednoczonych, do Nevady. Kierowca bacznie obserwował uciekające
krajobrazy. Jego zdenerwowanie nadal nie opadło. Myślał o tej dziwce, która nie
dała mu spełnić swojej żądzy. Podróż była dla niego męcząca. Monotonna jazda
sprawiała, że zmęczenie rosło. Pomyślał, że na pierwszym zjeździe opuści główną
drogę i poszuka jakiegoś noclegu. Zjechał w kierunku średniej wielkości miasteczka, które zostało zapomniane na tle rozbudowanej infrastruktury. Jechał
bardzo wolno. Nie było ani śladu motelu. Okolica wyglądała na spokojną, więc pomyślał, że może przespać się w aucie. Toczący się samochód
na obcych blachach wzbudzał ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców. Wszystko
wyglądało tak jakby czas się tu zatrzymał. Spostrzegł restaurację. Zatrzymał pojazd. Wszedł do środka.
Był obiektem zainteresowania wszystkich obecnych w lokalu. Pod marynarką miał
dwie sztuki broni krótkiej na wypadek, gdyby mieszkańcy nie okazali się zbytnio gościnni. On sam nie
zwracał uwagi na nikogo, a na pewno nie na grubą, rudą imitację kelnerki, która
podała mu byle jaki obiad nie wykazując jakiejkolwiek znajomości zasad kultury. Nie spiesząc się wcisnął marną
strawę do żołądka, zapłacił i opuścił lokal już bez zbędnego zainteresowania
miejscowych. Nie zdawali sobie sprawy co tajemniczy przybysz wniesie do ich
życia codziennego.
Krążył autem powoli uliczkami
niewielkiego miasteczka wypatrując wybranki na dzisiejszą noc. Z dala zobaczył
stojący w separacji od innych domek, a przed nim młodą kobietę. Podjechał
bliżej. Zaczął się jej przyglądać. Była drobną brunetką o zaokrąglonej figurze.
Na oko jej brzuch wskazywał 7 miesiąc ciąży, co podkreślała czarna, prosta
sukienka. Czuł do niej pociąg. Chciał ją posiadać. Nigdy nie robił tego z kobietą w ciąży. Nie mógł zebrać myśli. Po dłuższej chwili postanowił obserwować
ją. Chciał sprawdzić czy mieszka sama, czy może ma kogoś kto będzie jej bronił. Było późne popołudnie i powoli począł zapadać zmrok. Wiedział, że
to jego chwila. Postanowił poczekać do północy, a potem sprawić jej
niespodziankę. Gdy przyszedł moment na działanie wysiadł z auta, a jego strój pozwolił mu na zatopienie się w mroku
nieoświetlonej ulicy. Dom był parterowy i miał 2 wejścia. Nie miał zamiaru się
cackać z drzwiami. Porządnym kopnięciem utorował sobie drogę i zaczął szybko
przeczesywać dom. Hałas ją obudził. Kiedy wpadł do sypialni zaczęła wrzeszczeć.
Złapał ją, kilka razy uderzył i zakleił jej usta taśmą. Nie poddawała się. Za wszelką cenę chciała bronić swego nienarodzonego dziecka. Zadał kilka ciosów
w brzuch i to ją uspokoiło z obawy o płód. Obrócił ją i fragmentem linki holowniczej
związał tak, aby nie mogła go zaskoczyć. Złapał ją za włosy i pociągnął do
salonu. Podniósł wykopane drzwi i zasłonił wejście. Włączył mały telewizor
stojący na szafce w salonie i wrócił do obiektu pożądania. Miał ze sobą torbę z
różnymi zabaweczkami. Silnym szarpnięciem zerwał z niej koszulę nocną oraz
bieliznę. Szlochała, a po jej twarzy spływały łzy wielkie jak ziarna grochu. Nie miał zamiaru jej
oszczędzać. Liczyła się tylko jego przyjemność. Zaczął ją policzkować i uciszać. Jego szkliste oczy
wywołały u niej przerażenie. Nie mogła wydać z siebie choćby jednego dźwięku.
Rozszerzył jej nogi i wszedł w nią bardzo szybko. Zaczęła płakać. Bił ją
pięściami po całym ciele, cały czas mocno się w niej poruszając. Powoli wyjął
olbrzymi, ostry nóż. Pokazał go wyraźnie dziewczynie. Jedną ręką przycisnął jej
głowę do podłoża, a drugą za pomocą noża rozciął zaokrąglone policzki. Krew
spływała z jej twarzy na podłogę gdzie zaczęła się zbierać, tworząc małe kałuże. Gwałcił ją
bezlitośnie. Nie miała żadnej szansy. Bezbronna, samotna kobieta padła jego
ofiarą. Oprócz mocnych ruchów członkiem w jej pochwie ze stoickim spokojem rozcinał jej skórę w różnych miejscach ciała
tak, aby wolno z niej uciekało życie. Był podniecony bardziej niż przy
którejkolwiek ze swoich kochanek. Gdy już wykorzystał ją z wyrachowaniem w jego
umyśle zrodził się pewien pomysł. Ze swojej torby wyjął młotek i olbrzymie
gwoździe. Usiadł na niej. Nie mogła
wykonać żadnego ruchu. Cały czas szlochała i próbowała błagać go o życie. Nie
zwracał na to w ogóle uwagi. Rozłożył jej ręce równoległe do podłoża. Wziął gwóźdź. Przymierzył. Zaczął uderzać młotkiem. Z dłoni
wypłynęła krew. Dziewczyna była otumaniona dawką bólu jaką dostała do tej pory.
Gdy przybył dłoni zabrał się za nogi. Było to szczególnie bolesne, gdyż gwoździe musiały przechodzić
przez kostkę. Zrobił to z ogromną dokładnością. Nie chciał, aby straciła przytomność lub
przedwcześnie zmarła. Wziął kawałek plastikowej folii. Wsunął pod jej tułów.
Zrobił to tak by około pół metrowa część wystawała po jego prawej ręce. Usiadł
na niej. Zerwał taśmę z ust i powiedział zimnym, obojętnym głosem:
-
Teraz będziesz mogła sobie pokrzyczeć.
Krzywy
uśmiech był tak przerażający, że przemawiać mogła tylko sylabami. Nie
interesowało go jej zrzędzenie. Widziała, że nie ma dla niej szansy na ratunek.
Cicho z ogromnym wysiłkiem wydukała:
-
Oooosscczzęęędź mmmo mmojee dziecccko. Bła bła błagam.
Delikatnie
przeczesał jej ciemne włosy. Dotknął jej twarzy. Choć próbowała uciec od dotyku
to nie mogła tego zrobić. Przyłożył palec wskazujący do jej ust. Dał wyraźnie
do zrozumienia, że wydawane przez nią dźwięki go irytują. Pomyślał:
-
Ty głupia suko, żeby oszczędzić Twoje dziecko musiałbym dać możliwość dalszego
życia również Tobie, a widziałaś za dużo, aby tak mogło się stać.
Teraz
przestał zwracać uwagę na jej jęki. Klęknął obok niej. Wyciągnął skalpel.
Rozcinał jej brzuch. Nie wstrzyknął ofierze morfiny choć miał ją pod ręką.
Chciał, żeby wszystko czuła. Chciał rozkoszować się bólem jaki jej zada. Ze
świeżo otwartej ogromnej rany wypływało mnóstwo krwi plamiąc jasny dywan.
Spojrzał i przez jego myśl przeszło zdanie:
-
Nie odpierzesz tego.
Nie
wypowiedział tych słów, lecz na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Rozszerzył otwór w skórze brzucha. Porozcinał kolejne warstwy wewnętrzne, aż dostał się do
płodu. Dziewczyna już straciła przytomność i powoli umierała. Mocny ruchem wyrwał
dziecko z łona matki. Położył je na kawałku folii wysuniętym spod ciała
kobiety. Nie był pewny czy żyje. Wziął ogromny nóż myśliwski i zdecydowanymi ruchami wyciął serce swojej ofierze. Oprócz podłogi we krwi
było całe jego ubranie a także twarz, ze względu na wypływającą pod dużym
ciśnieniem krew z tętnic. Nie przejmował się tym ani trochę. Serce matki
położył na dziecku. Nóż złapał mocno prawą dłonią i wbił w czaszkę niemowlaka
tak, że przybił go do podłogi. Wszystko wyglądało strasznie, jednak postanowił
jeszcze pokazać, że jest wyrachowany i bezwzględny. Wyjął maczetę i odciął
kobiecie głowę. Ciała matki i maluszka pływały w jeziorze krwi. Obmył się, wyrzucił ubrania do ogrodu i
spalił je. Założył czyste i świeże. Miał zapolować jeszcze jutro, ale bał się zdemaskowania. Wsiadł do
auta i odjechał w stronę autostrady, aby kontynuować swoją podróż. Tego dnia
jego żądza został spełniona. Był wyluzowany i zrelaksowany. Nie czuł zmęczenia. Czuł się błogo. Jednak ona nie była taka
samotna jak przypuszczał.
Nie mógł zdać sobie z tego sprawy,
ale kobiecie udało uratować się żyjące już dziecko.
Jej 6-letni syn widział wszystko co napastnik zrobił z jego ukochaną mamusią
oraz nienarodzoną siostrzyczką. Chłopiec był w szoku. To co widział
przyprawiłoby o mdłości niejednego, silnego psychicznie dorosłego człowieka.
Kwestią czasu było wybranie przez niego numeru służb ratunkowych i
poinformowanie o wszystkim. Na taką wiadomość tylko czekał detektyw Davis, który nie miał żadnych dowodów w sprawie pierwszego zabójstwa. Chłopiec mógł
być dla niego zbawiennym świadkiem, choć na razie tego nie wiedział. Jego ojciec
ma również w najbliższych czasie powrócić z Afganistanu po dwóch turach misji.
Na pewno nie odpuści on mordercy ukochanej żony, z którą chciał dożyć spokojnej
starości. Niedługo też znajomi Jane znajdą spalone auto nad jeziorem i jej
zwłoki w sitowiu. Gdy tylko tak się stanie doświadczony śledczy zacznie układać
wszystkie fakty w spójną całość.
Zapraszam do oceniania w komentarzach!
Zapraszam do oceniania w komentarzach!
Wow *-* Świetne :3 czekam na więcej ;*
OdpowiedzUsuńKilka spraw technicznych na początek. Pierwsza: powinieneś zaznaczyć jakoś moment, w którym "zmieniasz bohatera". Taki nagły przeskok od detektywa do psychopaty bardzo wytrąca z rytmu. A wystarczyłyby zwykłe gwiazdki ;) Druga: pomyśl nad graficznym wyodrębnieniem myśli, a konkretnie nad innym ich zapisem, niż w przypadku dialogów. Może to być kursywa, cudzysłów - cokolwiek. Trzecia: wszelkie liczby w prozie powinno się zapisywać słownie. Zaręczam, że czytelnikowi znacznie usprawnia to czytanie i zwyczajnie ładniej wygląda, a zabiera tylko kilka sekund dłużej przy pisaniu.
OdpowiedzUsuńZ uwag innych: te wstawki na końcach rozdziałów w pewnym sensie zarysowują napięcie, ale są zbyt... Bezpośrednie. Pomyśl nad jakąś inną formą, bardziej zbliżoną do delikatnej sugestii niż suchej informacji.
Sam rozdział... Łał. Obrzydliwy do potęgi, co przy pisaniu o psychopacie jest chyba nie lada wyczynem ;) Podoba mi się, jak stopniowo razem z akcją rozwija się też tytułowa żądza bohatera, coraz trudniejsza do zaspokojenia i gwałtowniejsza. Ciekawa też jestem postaci "łowcy psycholi", no i, rzecz jasna, konfrontacji tak osobiście podchodzącego do swojej pracy detektywa z naszym uroczym psychopatą.
Z czystym sumieniem dodaję bloga do obserwowanych, postaram się wpadać i coś tam od siebie skrobnąć :)
~ Scatty
Dziękuje bardzo za opinie. Warto wiedzieć co poprawić. Wiele razy zmieniałem wyobrażenie o tym jak przedstawię całą historię. Następne części będą z pewnością lepsze ;)
UsuńMega lubię ludzi , którzy tworzą takie rzeczy , mimo że wolę papierowe wersje wszystkiego to tu na blogach fajnie jest mieć świadomość ze to wychodzi od ludzi , jest świeże i miejmy najdzieję coś się z tym kiedyś "stanie" , powodzenia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http//:maydivas.blogspot.com