Był
piątkowy wieczór. Siedziałem wygodnie przez telewizorem oglądając jakiś
teleturniej. Nie zwracałem za bardzo uwagi na jego przebieg. Żona szykowała się
do wyjścia z koleżankami. Ostatnio dość często zaczęły się spotkać. Byliśmy
małżeństwem od dziesięciu lat. Było nam ze sobą bardzo dobrze, mieliśmy pięcioletnią
córeczkę. Tego dnia, gdy powiedziała, że dziś wieczorem chcę wyjść z Kaśką i
Olą coś mnie strzeliło. Poczułem, że muszę sprawdzić co tak naprawdę robi, bo
przez kilka lat nie zdarzało się prawie w ogóle, aby szły na miasto co tydzień.
Gdy zakładała sukienkę była bardzo szczęśliwa, jak dziecko, które czeka na
prezent. Myślała, że tego nie widziałem. Ona za to nie wiedziała, że w
samochodzie ma nadajnik gps, żebym mógł spokojnie odwieźć Sarę do moich
rodziców i pojechać za nią. Spojrzałem na nią, kiedy przeglądała się w lustrze.
Nawet wychodząc gdzieś ze mną nie zwracała tak ogromnej uwagi na wygląd. Nie
odzywałem prawie w ogóle. Zadałem tylko jedno pytanie:
-
O której masz zamiar wrócić?
-
Nad ranem - szybko odpowiedziała i rzuciła się w kierunku wyjścia.
Włączyłem
lokalizator jej pozycji. Zapłaciłem za to prawie tysiąc złotych, ale uznałem,
że warto. Kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły poszedłem po córkę i śpiącą
wziąłem na ramiona. Wiedziała, że pojedzie do dziadków, ale zabroniłem jej o
tym mówić mamie. Do moich rodziców miałem niespełna piętnaście minut drogi o
tej porze. Zostawiłem Sarę w drzwiach mówiąc mojej mamie, że bardzo się
spieszę. Sądzę, że widziała w moich oczach o co chodzi. Matki czują takie
rzeczy, a moja szczególnie. Zbiegłem po schodach i wsiadłem do auta. Skupiłem
wzrok na nawigacji i ruszyłem. Dziwne, że moja żona za miejsce spotkań z
koleżankami wybrała sobie jakieś miejsce poza Warszawą. Jechałem szybko, czasem
na czerwonym świetle, aby jak najszybciej złapać kontakt wzrokowy z jej autem.
Stało się tak, gdy skręciła na jedną z wsi i zwolniła. Jechałem kilkaset metrów
za nią, aby nie mogła mnie przypadkiem rozpoznać. Zauważyłem w oddali jakiś
parking. Włączyła kierunkowskaz. Stał tam jeszcze jeden samochód. Zgasiłem
światła i zatrzymałem się kilkadziesiąt metrów od nich. Wyszedłem z auta i
stanąłem za drzewami. Z drugiego auta wysiadł jakiś młody chłopak. Moja żona
wyskoczyła ze swojego samochodu jak oparzona. Od razu rzuciła się w jego
ramiona. Miejsce, w którym stali było oświetlone, więc wszystko dobrze
widziałem. Zaczęli się całować. On łapał ją za pośladki. Po chwili wsiedli do
jego samochodu. Podszedłem na bezpieczną odległości. Ta szmata robiła loda
jakiemuś gówniarzowi. Miałem ochotę tam iść i zaciągnąć ją za włosy do domu, a
jego porządnie obić. Opanowałem się. Nie miałem zamiaru na to patrzeć. Wsiadłem
do samochodu i wróciłem do mieszkania. Usiadłem na kanapie i zacząłem się
zastanawiać co takiego zrobiłem, że zaczęła mnie zdradzać z jakimś gówniarzem.
Laptop, pomyślałem. Przecież jakoś musiała go poznać. Wszedłem na facebooka.
Była zalogowana, bo wiedziała, że nigdy nie przeglądam jej rzeczy. Otworzyłem w
wiadomości. Wyświetliła mi się bardzo długa konwersacja z Kotkiem. Zacząłem czytać wiadomości. Kilkanaście minut przed
wyjściem z domu dostała od niego zdjęcie penisa z podpisem jestem gotowy. Zaraz potem wysłała mu swoje nagie zdjęcie i
napisała Już nie mogę się doczekać,
jestem taka napalona. Nie wiedziałem co powiedzieć. Zacząłem przewijać
rozmowę i czytać kolejne wiadomości. Wysyłała mu swoje zdjęcia w bieliźnie,
nago, pod prysznicem i w łóżku. Podpisy były różne czekam na Ciebie, chciałabym
żebyś tu był, mokro mi. Moją
uwagę zwróciła jedna z wiadomości od jej kochanka. Nie mogę znieść myśli, że kochasz się z nim. Ona odpisała mu coś co
bardzo mnie zraniło. Spokojnie, mąż ma
zakładać gumy, żebym była czysta dla Ciebie, misiaczku i dodała po kilku
minutach Kocham Cię. Poczułem do niej
wstręt. W jednej z wiadomości przesłał jej swój adres i zaprosił do domu, bo
jego matka poszła na nocną zmianę. Wyjąłem notes i zanotowałem. W całej
konwersacji była masa zdjęć, zarówno mojej żony jak i jego. W pewnym momencie
zauważyłem filmik. Odtworzyłem go. Ta dziwka robiła mu loda, a on to nagrywał.
Napisał do niej byłaś taka słodka jak to
robiłaś. Ona odpowiedziała, że powtórzą to niedługo. Czytałem wiadomości i
nie mogłem uwierzyć, że zdradzała mnie od ponad czterech miesięcy. Zawsze
dawała dobry powód do wyjścia, a ja głupi jej wierzyłem. Miałem prawo tak
postępować po dziesięciu latach małżeństwa. Ona miała 35 lat, a według
facebooka ten szczyl miał 23 lata. Czułem rozpacz. Nie wiedziałem co ze sobą
zrobić. Nie pije alkoholu, więc nie miałem zamiaru z powodu suki sięgać po butelkę.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie mocną kawę. Cały czas miałem przed oczami
to co mogła wyczyniać teraz w jego aucie. Wróciłem na kanapę i włączyłem
telewizor. Próbowałem skupić się na jednym z nocnych programów, ale nie mogłem
przestać myśleć o tym wszystkim. Zbliżała się trzecia. Do tej pory czas leciał
jak głupi. Teraz zupełnie jakby zatrzymał się w miejscu. Siedziałem i czekałem.
Teraz telewizor był tylko tłem. Przed czwartą usłyszałem klucz w zamku. Gdy
weszła do środka i zobaczyła mnie zamarła. Spojrzała na stolik i otwartego
laptopa. Specjalnie włączyłem filmik, na którym robi mu loda.
-
Wiem wszystko szmato - powiedziałem mimowolnie.
Próbowała
otworzyć usta i coś powiedzieć. Nawet nie wiem kiedy uniosłem prawą rękę, w
której trzymałem broń i strzeliłem jej prosto w serce. Nie chciałem słuchać tej
suki. Kiedyś ją kochałem, ale znienawidziłem ją tak strasznie w ciągu tych
kilku godzin, że nie mogłem pozwolić, aby żyła. Upokorzyła mnie. Mieszkanie
było dobrze wygłuszone, więc sąsiedzi nie powinni słyszeć strzału. To chyba
jedyna zaleta mieszkania za ponad milion złotych. Zastrzeliłem ją i nikt nie
przybiegnie. Pochyliłem się na jej ciałem. Delikatnie odgarnąłem kosmyk włosów
z jej twarzy. Miała szklane, puste oczy. Kiedyś tak bardzo ją kochałem.
Uklęknąłem. Dłonią delikatnie dotknąłem jej twarzy. Była taka piękna. Do oczu
podeszły mi łzy i czułem, że coś ściska mnie za gardło. Nie mogłem pozwolić,
żeby żyła. Za to wszystko musiałem ją zabić.
-
Zobacz co ze mną zrobiłaś - powiedziałem mimowolnie - Przez ciebie stałem się
potworem zdolnym do zabijania. Zniszczyłaś mnie. Było tak dobrze, a ty musiałaś
wszystko spierdolić. Szmato.
Czułem
do niej wstręt i obrzydzenie. Wstałem. Spojrzałem w notes. Jej ukochany
mieszkał w Warszawie. Wsiadłem do auta i ruszyłem w kierunku jego mieszkania.
Ludzie, których mijałem nie mieli prawa wiedzieć, że jestem mordercą, ale
czułem na plecach czyjś wzrok. Dojechałem na miejsce. Wysiadając z auta minąłem
kobietę z psem. Myślałem czy nie zastrzelić. Widziała przecież moją twarz.
-
Boże, co się ze mną stało? Co ta kurwa ze mną zrobiła - pomyślałem.
W
końcu stanąłem przed drzwiami mieszkania tego gnojka. W ręku miałem broń.
Zawahałem się, ale zaraz potem przed oczami pojawiły się wiadomości jakie ze
sobą pisali i te wszystkie zdjęcia. Zapukałem. Nie usłyszałem nic. Walnąłem
kilka razy pięścią w drzwi. Po chwili otworzyła mi kobieta przed pięćdziesiątką. Spojrzała na
broń i wystraszyła się. Od razu wybudziła się. Popchnąłem ją i upadła. Straciła
przytomność. Lepiej dla niej, pomyślałem. Wtedy usłyszałem jego glos
dobiegający zza drzwi po mojej prawej stronie. Otworzył je i stanął jak wryty. Podniosłem
broń i oddałem dwa strzały. Upadł na plecy. Podszedłem do niego i zapytałem:
-
Warto było?
Nie
liczyłem na odpowiedź. Strzeliłem do niego po raz trzeci, tym razem prosto w
głowę. Powolnym krokiem skierowałem się ku wyjściu. Na piętrze niżej spotkałem
mieszkańców, którzy wybiegli zobaczyć co się stało. Na ich twarzy malowało się
przerażenie. Ja nadal szedłem bardzo wolno. W ręku trzymałem pistolet. Rozpacz
zniknęła. Kilka godzin temu czułem się słaby. Teraz wiedziałem, że jestem
silny. Mijałem zwykłych obywateli, mieszkających w bloku z płyty, którzy bali
się spojrzeć w moje oczy. Wtedy zrozumiałem co oznaczała jej wiadomość, że
niedługo będą razem. Ona nie znała prawdziwego sensu tej wypowiedzi.
Zrozumiałem też, dlaczego tak bardzo namawiała do zakupu dużego domu pod
Warszawą. Chciała się rozwieść i zabrać część pieniędzy ze sprzedaży niedawno
kupionej nieruchomości. Za moje pieniądze pieprzyła się z jakimś gówniarzem. Teraz
mogą być razem.
Wsiadłem
do auta i ruszyłem. Nie chciałem pójść do więzienia na całe życie. Musiałem
uciekać. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do mamy. Powiedziałem, że Sara
będzie musiała z nimi zostać dłużej. Przeprosiłem ją za wszystko i zapewniłem,
że kiedyś przyjdzie czas na wyjaśnienia. Matki wiedzą takie rzeczy. Miałem przy
sobie gotówkę zabraną z mieszkania. Postanowiłem wypłacić jeszcze pieniądze z
kart i jechać. Nie wiedziałem gdzie mogę uciec, ale nie mogłem pozwolić, żeby
córka straciła też ojca.
Zapraszam do oceny oraz komentowania. Pozdrawiam ;)
Zapraszam do oceny oraz komentowania. Pozdrawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz